Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 21 listopada 2013

jest ok...

Wyniki są okej, a to oznacza spokojne święta. Ufff czy kiedyś przestanę się bać?
Czy kiedyś uwierzę, że mam szczęście?
Ostatnio zauważyłm u siebie wzmożoną skłonność do smutku i zadręczania sie z powodu bzdur.
Dodatkowo nie potrafię się cieszyć z drobnostek. To jakaś walka hormonalna w moim organizmie tak mi robi i zaraz przejdzie, a jak nie to ja już się o to postaram :)))

A więc święta spokojne, które wyprawiam u siebie, o jacie, ale się muszę postarać :)))
Przydałaby mi się Alex :)
Oczywiście nie wszystko robię sama, moja ukochana Babcia wesprze mnie w pierogach, zresztą nigdy nie przebiłabym jej cudowności.

Małż zrobi barszcz i karpia, ja wszystkie ciasta, susz, kapustę z grochem.
Kupiłam już przecudne ozdoby świąteczne, nie mogę doczekać się choinki, kolęd. Ach, ach, ach

Mam plan żeby te święta były superaste.
Czy ma ktoś do sprzedania jakiś super patent na ozdobę, smakołyk, cokolwiek?
Bez czego nie wyobrażacie sobie świąt?

piątek, 15 listopada 2013

jestem...uf

Jestem i przepraszam wszystkich, którzy choć przez moment zaniepokoili się blogową ciszą oraz tych co zwyczajnie chcieli poczytać a tu nie było nic.
Otóż od dwóch miesięcy żyłam bez internetu, w środku budowlaej burzy, śpiąc na kartonach.
Próbowałam napisać coś przez komórkę ale hasło było nie takie itd.

Wracając do remontów, właściwie na spanie było mało czasu bo głównie czas spędzałam na drabinie o dziwo w japonkach :) tak mi było najwygodniej.
Do perfekcji opanowałam sztukę odcinania ścian od sufitu. Potem to co mi nakapało zdzierałam z gołego betonu, roniąc łzy nad moimi paznokciami :)

Ale jest juz w końcu go mamy, nasz ukochany malutki domek. Teraz sobie go dopieszczam, zamykając oczy gdy widzę jakąś niedoróbkę i tłumacząc sobie, że to nie jest najważniejsze.

O duzo mogłabym powiedzieć o naszych robotnikach, a właściwie o panach na których ja trafiłam.
Ogólnie bardzo mili, pomocni ludzie, ale nie śpieszy im sie w ogóle.
Jest to dosyć dziwne biorąc pod uwagę, że pracują jakby na akord.
Biorą kasę za robotę, nie za godziny. Pierwsze miejsce zajął Pan X, który na położenie 2, 3 kafli potrzebował dnia. I tak każdego dnia dochodziły 2, 3 kafle itd itd.
Przełknęłabym to tempo, gdyby nie ilość urąbanych i źle przyciętych kafli, a wiecie jaki pan miał na to sposób? Nakładał w tych miejscach silikon w kolorze kafli, jak pięciolatek który coś nabroił.

Drugie miejsce zajął Pan Y, który taczką nawoził do ogródka ziemie. Przychodził, wysypywał taczkę ziemi i rozglądał sie dookoła takim niewidzącym, rozmarzonym wzrokiem. Myslałam, że nam może ogródek planuje bo tak to wyglądało. Jednak po 5 minutach wracał po następna taczkę.

Zastanawialiśmy sie również czy jechać na wakacje bo przecież roboty, mnóstwo decyzji do podjęcia.
Jakież było nasze zdziwienie gdy po powrocie sytuacja nie uległa zmianie, bo Panu Z robota jakoś nie szła :)))

Itd, itd książke by tu pisać. No cóż nie stać cię na super fachowca to się męcz i użeraj :)
No i ogólnie tak wyglądało ostatnich kilka miesięcy. Nie rozwiedliśmy się a to podobno przy remontach i dekoracji wnętrz już duży sukces :)))

O innych sprawach nie chcę myśleć jakoś się od nich odcięłm ale jak wiadomo tak sie nie da.
Wrześniowe badania okej, a w poniedziałek kolejna kontrola. Nie myślimy. Całujemy :)))