Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 marca 2012

Żeby nie było...

że jest za fajnie, zawsze coś się musi spier... Takie to życie dorosłych ludzi. Problemy, problemy, problemy. A już nam było tak fajnie.
Zobaczymy jeszcze po badaniach czy może być jeszcze gorzej, ale trzymam się poprzedniego wpisu i nadal wierzę, że wszystko będzie dobrze. A z całą resztą będziemy sobie musieli poradzić, bele razem i w zdrowiu. Ojej jak to brzmi. A niech se brzmi jak chce.

Za tydzień święta, czy będzie pogoda? Mam straszną nadzieję, że tak, bo to ci się dzisiaj dzieje to szkoda gadać. Tak mi się marzy słoneczko, rodzinka, śmichy i zamieszanie. Święta uwielbiam, to wie już każdy:) bom stadne zwierze, zdecydowanie.
Powoli zmierzam do kuchni zaparzyć zieloną i pod kocyk. Pracom domowym mówię dzisiaj nie:))))))

poniedziałek, 26 marca 2012

Kolejna wiosna...

Rok temu wychodziłam ze szpitala po drugiej operacji. Leczenie było oficjalnie zakończone. Boże jak ten rok szybko zleciał. Boże jak ten czas szybko mija. W tym tygodniu będę się rejestrować na badania kontrolne, staram się o nich nie myśleć. Wiosna, kije, basen, słońce. Sezon krótkich spodenek został rozpoczęty, kolorowe paznokcie, tylko o tym staram się myśleć. A za chwilę święta, majówka, wakacje...
Badania to tylko jeden dzień przemkną jak zmrużenie oka, wierzę w to, staram się przynajmniej:)))

sobota, 24 marca 2012

:)

Kawa wypita, dresy wciągnięte. Wybywamy z kijachami.
Ależ cudnie mi nie być już tą co o 7 kończy imprezę.
Małż się śmieje z nas, że już starzy jesteśmy. Tak, tak może i tak:)
I bardzo się z tego cieszę.
p.s waga znowu drgnęła w dół, więc lecę. :)))

niedziela, 18 marca 2012

Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty...

Nosz proszę państwa jak pięknie, jak ciepło:)))
Aż się chce wstać z wyra. 
W związku z tak pięknym dniem, z samego rana odbębniliśmy z małżonkiem marsz z kijami. 
Nasza kondycja nadal pozostawia wiele do życzenia:)
Ja zaległam na wyrze i nie mogę się zebrać do garów, celem ugotowania czegoś zdrowego i pożywnego, a zarazem zjadliwego dla typowego mięsożercy czyli mężczyzny:) 
No więc wymyśliłam łososia i szpinak, dla mnie mniam mniam, a dla mego mięsożercy zobaczymy:)))
Czas się na nowo za siebie wziąć, ponieważ ostatnie kilka tygodni to była niezła wyżera, a nie dieta. No cóż, nie ma co się zniechęcać tylko brać do roboty. Tym bardziej, że kiedy zdrowo żyję jestem spokojniejsza o siebie, o swoje zdrowie. Gorzej jak poszalejemy:(, wtedy wyrzuty sumienia nie dają spokoju.
Z pozostałych spraw nic się nie dzieje, za około tydzień moja ulubiona kontrola. Ech, trza to jakoś przejść. Cała reszta jakoś idzie, oby na spokojnie i jak najdłużej:)))
Miłej niedzieli, wyłazić z domu!!!

niedziela, 11 marca 2012

Rano...

Miało być pięknie, miało być słońce, a mamy wiatr i deszcz:( Może za tydzień?
Wstałam dziś bladym świtem, wyszłam z psiakiem. Po drodze spotkaliśmy starszą panią z dwoma dużymi piesami. No i ta trójka dosłownie wpadła sobie w ramiona. I podeptała mi nowe buty, przepychając się u moich stóp:)
Tak się cieszyły, że widzą kogoś ze swojej ekipy, buziakom nie było końca. A czy widzieliście ten film jak jeden pies ciągnie przez autostradę drugiego, nieprzytomnego, potrąconego przez samochód?
Kocham zwierzynę wszelaką, psy w szczególności. Zwierze nigdy nie zrobi krzywdy bez celu, tylko dlatego że może. Człowiek i owszem:(

No i w związku z tym, że mamy ciągle rano mam dziś w planach dobry obiad i porządki w teczce z dokumentami, a właściwie w teczkach.
Bo ja tak mam, jak sobie na pólkach posprzątam to w głowie mam większy spokój. Miłej niedzieli...

piątek, 9 marca 2012

:)

Na wszystko brakuje mi czasu. Nie wyrabiam się z niczym.
Ach gdyby doba była dłuższa. Dziś w końcu piątek, dziś w końcu się wyśpię. Małż każe mi napisać, że trzepie właśnie piane z jajek:), jest wściekły bo nie mamy miksera, a gofry nam się zamarzyły.
Straszy mnie, że dostanę mikser na rocznicę ślubu:) Eche, pewnie, jeszcze czego:):)

Zbliżają się badania kontrolne, ale staram się jeszcze o nich nie myśleć, jeszcze nie. I tak stresu nie uniknę, więc chociaż staram się go odwlec w czasie. Pitu pitu, pitu:)

sobota, 3 marca 2012

Facet to ś...

Tydzień minął pod znakiem lekkiej obojętności w stosunku do siebie nawzajem. Zdałam sobie sprawę na ile rzeczy kobieta się po prostu godzi, wręcz akceptuje, uznaje za stan normalny.

O bożyczku, czy my jesteśmy jakieś powalone:)?

Zrozumiałam jeszcze, i tu bez obrazy proszę, że faceci to straszne dzieciaki. Może i idą na polowanie do supermarketu, może i upolują uciekającego im zamrożonego kurczaka, ale to jednak dzieci.
I tu nawet dzieci trochę samolubne, nastawione na ja, ja, ja!!!
No i ? No i nic! 
Nic się nie da z tym zrobić, nic się nie da zrobić z babami tyż.

Więc po tygodniu dystansu, wszystko wróciło na swoje tory.
Mój bunt się skończył, nic nie dał, znowu przyjmuję obecny stan rzeczy za normalny, ale i wiem, że zbuntuję się jeszcze nie raz. Po coś widocznie ktoś tak to ułożył, zaplanował.
To brzmi jak jakiś babski manifest przeciw chłopom.
A więc nie! Ja chłopów uwielbiam, ubóstwiam, za małżem swym szaleje.
A to tam na górze to po prostu fakty, nie da się ukryć, nie da się przed tym zwiać. Babeczki moje Kochane, miłego weekendu i cierpliwości przede wszystkim:)