Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Nie czuję się przykładem

Od jednej dostałam zjebkę, od innej ostrą reprymendę :) że nie piszę, że niby są ludzie którzy chcą czytać, których w ten sposób wspieram.
Nie czuję się jakimś motywatorem do walki, dobrym przykładem psychicznego radzenia sobie z chorobą. Mam się raczej za rozpieszczonego bachora, który nie umie niczego docenić, chce tylko więcej i więcej. Takiego dziada co nie potrafi się cieszyć.
Jak trwoga to do boga i właśnie będę potrzebowała waszej rady, opinii, pomocy bom durna.

A więc moje dzieciątko ma się cudnie, rośnie, śmieje się, jest niepłaczące a za to ciągle się śmiejące :) Mogę je śmiało uznać za cud, którego mogło nie być. Cud, który powinnam docenić a nie umiem.

Jak wiadomo mam mutację BRCA1, rak piersi i mastektomia 4 lata temu. I tu przychodzi moja zagwozdka, moje pytanie.
Robić drugie dzieciątko, które zawsze chciałam mieć czy nie kusić losu i szybko usuwać jajniki z przydatkami bo mutacja genu?
Żyć dla jednego czy ryzykować dla drugiego?
Starać się szybko zajść w ciąże?
Czy ja chcę taką małą różnicę wieku? Zawsze chciałam około 5 lat ale tyle czekać nie mogę bo muszę profilaktycznie tę operację wykonać.
Jak ewentualnie w przyszłości wyzbyć sie poczucia straty jak tego drugiego nie będzie?

Jak do jasnej cholery zacząć się cieszyć tym co jest?
Zacząć doceniać?
Przestać szukać dziury w całym?
Docenić życie? Jak?
Jak nie być takim egoistą?

Co robić ryzykować czy odpuścić? Pomóżcie.

p.s jeżeli faktycznie komukolwiek sprawiam jakąkolwiek radość tym blogiem to obiecuję pisać częściej, między pieluchami i spacerami :)))

czwartek, 17 lipca 2014

On jest taki malutki :)

 Już jest z nami, usypia właśnie słodko chrumkając. Ja oczywiście ryczę co chwilę bo nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Z każdym dniem kocham go coraz bardziej, czy da się jeszcze mocniej :)
To dopiero kilka tygodni a przed nami całe życie.
Jeżeli to wszystko co wydarzyło się w moim życiu miało doprowadzić nas do tego momentu to było warto.



niedziela, 11 maja 2014

Stacjonarna ;)

Stoi na stacji lokomotywa
ciężka, ogromna i pot z niej spływa...

Hehe to o mnie tylko ja dodatkowo leżę :)
U mnie odpukać wszystko okej, odliczam powoli dni do tej wielkiej chwili, choć mój spokój zakłóca jeszcze jedna wizyta kontrolna po drodze.

Czuję się dobrze i szczęśliwa sapiąc, kiedy próbuję zawiązać sobie sznurowadło.
Łezka mi się w oku kręci gdy dostaję kolejnego kopniaka i taka dumna jestem, że to moje dziecię takie silne :)
Czas się zacznie wyjątkowy i oby trwał, oby go nikt ani nic nie zakłóciło.
Prawie mnie tu nie ma, a będę pewnie jeszcze rzadziej.
Ale podczytuję was moje kobitki i ściskam i pozdrawiam mocno.
Ech to by było coś kiedyś się tak spotkać wszystkie razem, stadnie :)

wtorek, 1 kwietnia 2014

A ja rosnę i rosnę :)))

O tak, w szerz, do przodu, na boki, w obwodzie i wszędzie gdzie się da.
I niestety nie da się tu zwalić wszystkiego na ciąże, hormony, zachcianki. Rosnę bo ŻREM!
Niestety, rozbestwiłam się piekielnie, więc już powoli zaczynam snuć plany dietetyczne na po.
Daję sobie rok na powrót do formy, która była całkiem niezła i wywalczona wieloma godzinami na basenie.

Plan był taki, że będę trzymać łagodna dietkę, dużo ćwiczyć i będę fit babeczka z brzuszkiem.
A tu czekoladki, ciasteczka, kanapeczki i mamy babeczkę baleronika z brzucholem :))) BBB

Ale to takie narzekanie żartobliwe bo wiadomo żem cała w skowronkach i uradowana i zniosę wszystko :)))

Suma sumarum remonty pokończone, nowy psiak śpi na moich stopach a mały kotłuje się w brzuchu.
Tak pięknie, strach się bać. Nie a dużo tego szczęścia.
No tak zjebka dla mnie za szukanie dziury w całym. Ściskam

piątek, 21 lutego 2014

Jest okej

Dzisiaj miałam badania, jest okej. Bardzo to dla mnie ważne szczególnie teraz.
Dla komfortu psychicznego, dla zdrowia mojego synusia, który rośnie sobie we mnie i ma się dobrze :)
Czas już chyba uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, bo jest, bo musi, bo nie ma wyjścia.
Może po tym sinusoidalnym dołku czas na górki, pagórki, wyżyny - oby :)))
Jak już powiedziałam synuś... i kamień z serca, bo dziewczynki choć słodkie to jednak miałam myśli, żeby w przyszłości nie przechodziła przez to co mama. Żebym nie zniszczyła jej życia swoim paranoicznym lękiem.
No i takie tam zwykłe obawy.
A teraz czekamy, rozmyślamy jak to będzie, bawimy się z nim bo kopie coraz mocniej i wierzymy, że to nasz czas na szczęście.
No i ta wiosna, cudna po prostu. Dzisiaj na krzakach zauważyłam już bazie :)))

wtorek, 28 stycznia 2014

:)))))

Rośniemy :) rosnę :) całe moje dietowanie szlak trafił i dobrze :)))
Dziś zjadłam górę przepysznego makaronu, a jaką miałam radochę żrąc go dosłownie :)

Pierwsze ruchy już za mną, omal się nie poryczałam :) coś do mnie pukało od środka :) Teraz wyczekuję ich co chwila, a przecież to nie takie hop siup.

Czas się również wybrać na badania kontrolne, a to już takie fajne nie jest. W przyszłym tygodniu chyba pójdę, muszę się zmobilizować.

Jeszcze raz bardzo dziękuje za tyle ciepłych słów, dzięki wam uwierzyłam, że zasługuję na to... już koniec bo w obecnym stanie łatwo o łzy :)

A teraz idem zrobić herbatkę i zasiadam przed m jak musztarda...papa

środa, 15 stycznia 2014

Fiku miku...

Nie wiem jak zacząć bo sama nie mogę w to uwierzyć. Jakie życie jest przewrotne, jakie zaskakujące.
Mnie zaskoczyło po raz drugi, tym razem pozytywnie...będę mamą :)))
Rozwija się we mnie mała istotka, mój ukochany dzidziuś, o którym nawet nie śniłam.
O którym bałam się marzyć. Jestem tak bardzo szczęśliwa :)))
Jest już całkiem spory ale dopiero teraz zdecydowałam się o tym napisać :)
Czy to nagroda od losu za to co przeszłam? dlaczego ja? tyle jest osób które zasłużyły na nią bardziej.

Wmawiam sobie, że to dobry znak, że czas już wrócić do normalnego życia. Teraz nie mogę już skupiać się tylko na sobie i swoich lękach. Mam dla kogo żyć :)))
Jestem taka szczęśliwa.
Obiecałam sobie, że przestanę się tak zamartwiać i ściągać na siebie złe myśli. A teraz mam się o kogo martwić żeby zdrowe było.
Ale będzie, na pewno.
Spełniło się moje ogromne pragnienie, przez chorobę odłożone gdzieś głęboko do szafy.
Czas rozpocząć nowy rozdział w życiu i uwierzyć...

p.s Grażynko odpisałam ci jakiś czas temu na maila. Odezwij się, wszystko u Ciebie ok?