Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 listopada 2013

jestem...uf

Jestem i przepraszam wszystkich, którzy choć przez moment zaniepokoili się blogową ciszą oraz tych co zwyczajnie chcieli poczytać a tu nie było nic.
Otóż od dwóch miesięcy żyłam bez internetu, w środku budowlaej burzy, śpiąc na kartonach.
Próbowałam napisać coś przez komórkę ale hasło było nie takie itd.

Wracając do remontów, właściwie na spanie było mało czasu bo głównie czas spędzałam na drabinie o dziwo w japonkach :) tak mi było najwygodniej.
Do perfekcji opanowałam sztukę odcinania ścian od sufitu. Potem to co mi nakapało zdzierałam z gołego betonu, roniąc łzy nad moimi paznokciami :)

Ale jest juz w końcu go mamy, nasz ukochany malutki domek. Teraz sobie go dopieszczam, zamykając oczy gdy widzę jakąś niedoróbkę i tłumacząc sobie, że to nie jest najważniejsze.

O duzo mogłabym powiedzieć o naszych robotnikach, a właściwie o panach na których ja trafiłam.
Ogólnie bardzo mili, pomocni ludzie, ale nie śpieszy im sie w ogóle.
Jest to dosyć dziwne biorąc pod uwagę, że pracują jakby na akord.
Biorą kasę za robotę, nie za godziny. Pierwsze miejsce zajął Pan X, który na położenie 2, 3 kafli potrzebował dnia. I tak każdego dnia dochodziły 2, 3 kafle itd itd.
Przełknęłabym to tempo, gdyby nie ilość urąbanych i źle przyciętych kafli, a wiecie jaki pan miał na to sposób? Nakładał w tych miejscach silikon w kolorze kafli, jak pięciolatek który coś nabroił.

Drugie miejsce zajął Pan Y, który taczką nawoził do ogródka ziemie. Przychodził, wysypywał taczkę ziemi i rozglądał sie dookoła takim niewidzącym, rozmarzonym wzrokiem. Myslałam, że nam może ogródek planuje bo tak to wyglądało. Jednak po 5 minutach wracał po następna taczkę.

Zastanawialiśmy sie również czy jechać na wakacje bo przecież roboty, mnóstwo decyzji do podjęcia.
Jakież było nasze zdziwienie gdy po powrocie sytuacja nie uległa zmianie, bo Panu Z robota jakoś nie szła :)))

Itd, itd książke by tu pisać. No cóż nie stać cię na super fachowca to się męcz i użeraj :)
No i ogólnie tak wyglądało ostatnich kilka miesięcy. Nie rozwiedliśmy się a to podobno przy remontach i dekoracji wnętrz już duży sukces :)))

O innych sprawach nie chcę myśleć jakoś się od nich odcięłm ale jak wiadomo tak sie nie da.
Wrześniowe badania okej, a w poniedziałek kolejna kontrola. Nie myślimy. Całujemy :)))

13 komentarzy:

  1. jak to mowia
    im dluzsze czekanie tym lepsze sniadanie!
    oby nowy dom byl dla Was oaza i spokojem od takich X, Y, Z :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poznalam tych panów kilka lat temu:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno najgorszemu wrogowi się życzy:
    Obyś budować się zaczął.
    Przy tych panach niejeden rozchorował się- zdrowia Wam życzę.
    Niedoróbki to później wychodzą......czego Wam nie życzę.
    Odpoczywaj Anula i nie daj się zwariować domkowi.....
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaproś na parapetówkę, to zdrowo pożyczymy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak fajnie, że ciągle jesteście :)) ściskam.
    Na parapetówę wszystkie chętne zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne!
    Nie myslimy, całujemy :PP
    Super ten wpis!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. w końcu:)!
    Super że nowy domek, super że wszystko okej i super że napisałaś!:)
    Trzymam kciuki za poniedziałek:*

    OdpowiedzUsuń
  8. oooo jest wpis, doczekałam się:)) Pisz Aniu pisz co u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie jest znaleźć swoje miejsce na ziemi :) Powodzenia i szybkich fachowców życzę :) ps- nie wiem, czy nie gorzej jak pan domu się zaprze, że potrafi lepiej wszystko niż fachowcy - nie dość, że zrobi tak sobie, to skrytykować nie wolno...

    OdpowiedzUsuń