Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 19 marca 2013

Nic.

Nie mam coś weny do pisania. Nic się szczególnego nie dzieje, badania za 1,5 tygodnia.
Myślę sobie na ile żyję jak chcę a na ile jak chcą inni?
Na ile stawiam na swoim a na ile godzę się na cudze?

Uśmiecham się, bo on się uśmiecha. Czuję się szczęśliwa bo nauczyłam się jego szczęścia.
Godzę się przez zapomnienie.
Zapomnienie daje mi szczęście.
Zbieram siły żeby się przeciwstawić, zawalczyć o szczęście prawdziwe.

O i takie tu roztkliwianki nad sobą, wyborami, codziennością. THE END

13 komentarzy:

  1. pierwsza
    trudno doradzac
    ale cos mi sie zdaje ze jest ci bardzo ciezko w gruncie rzeczy. I ze chcialabys zmienic.
    Jesli tak, to musisz cos zrobic, bo zle zyc w takim poczuciu, zle zyc

    OdpowiedzUsuń
  2. może warto docenić tą nudę? może...?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się z Rybciom zgadzam.
    Że Ci źle.
    Szukaj siebie, żyj jak chcesz (i jak należy też) i stawiaj na swoim (kiedy trzeba).
    Próbuj.
    Ucz się.
    Warto!
    Nawet jeśli polegniesz razy milionpińcet.
    Nauczysz się.
    Ja się nauczyłam, a oporną uczennicą po cholerze byłam.

    Masz za sobą/jesteś w trakcie/niepotrzebne skreślić bitwy i wojny życia.
    Sikasz w gacie ale idziesz do przodu - i tylko to się liczy.
    Roztkliwianki?
    To gówno prawda:)
    Dla mnie jesteś dzielna.
    Nawet wtedy gdy trzęsiesz portkami ze strachu.

    P.S. To co - za kilka miesięcy w Harrachovie, n stoku?
    Spotkamy się?:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Raz zle raz dobrze. Sama nie wiem. Uwielbiam sie zadreczac. Autodestrukcja to ja :). No w harachowie oczywizda ze tak :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Raz zle raz dobrze. Sama nie wiem. Uwielbiam sie zadreczac. Autodestrukcja to ja :). No w harachowie oczywizda ze tak :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Won z autodestrukcją!!!
    Znam tę zarazę/cholerę/maupę/gadzinę jak własną kieszeń, wypleniłam z korzeniami na amen!
    I Ty tak zrób - no mówię Ci, szczęście gwarantowane.
    Potrzebujesz porady, jak to uczynić?
    Pisz na maila jakby co.

    Nienawidzę się zadręczać, ale do osiągnięcia tego stanu potrzebowałam lat świetlnych.
    Mam nadzieję, że poradzisz sobie szybciej:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Anna, czytałaś kiedyś jakąś książkę Louise Hay? ona zakłada, że z problemów psyche rodzą się choroby. sama zwalczyła nowotwór. przykłady:

    PIERSI – CHOROBY, GUZY – nadopiekuńczość i apodyktyczność, nadmierne poświęcenie się komuś lub czemuś kosztem samej siebie. Odmawianie sobie, aby dać innym. Uraz i poczucie odrzucenia naszej ofiarności.

    RAK – jest wynikiem noszenia w sobie nienawiści i urazy do kogoś. Żal i głęboka rana wyniszcza człowieka od środka, szczególnie wtedy, kiedy utrzymuje on to cierpienie w tajemnicy. Często mówimy o zgnębionej, złej i smutnej osobie, ze rak zżera ją od środka.

    NADWAGA – to obudowywanie swojego ciała ochronną warstwą tkanki tłuszczowej. Powodem jest brak poczucia bezpieczeństwa, niskie poczucie własnej wartości, krytykowanie siebie, brak spełnienia i tęsknota za oparciem. Przede wszystkim jednak lęk przed uczuciami.

    za proste? moje problemy ze zdrowiem idealnie pasują do powodów, jakie ona podaje.

    nie mamy pojęcia, jak sprytnie potrafimy sobie w głowie otorbić problemy i zniekształcić odbiór rzeczywistości, żeby nie bolało. można tak przeżyć lata. można też to zmienić.

    ja też powinnam coś zmienić w moim życiu. już wiem co. nadal się boję. i już tak dłużej nie chcę.

    trzymam kciuki,
    D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Docenić nudę, to jedno. Mieć swój światek, swoje radości, swoje życie - to drugie. Kobiety mają chyba skłonność do zapominania o sobie. Gdy spotykam się z dawno niewidzianą kuzynką, na pytanie, co U NIEJ słyszę, co u jej dzieci, co robi mąż, bla ble blu, a na końcu, na co ona choruje.

    odwagi :)


    ... coś mi pasuje w opisie nadwagi. Hmm.

    OdpowiedzUsuń
  9. aniu, spokojnych, pogodnych świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, tak się zastanawiam, czy to THE END na końcu oznacza, że zamykasz bloga? Pozdrawiam poświątecznie
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń