Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 marca 2011

Walka z życiem, nie ,,o"...

Idzie wiosna. To będzie moja pierwsza wiosna, to będzie mój pierwszy początek lata, w którym wiem, że życie nie trwa wiecznie.
Wiem, że nie jestem niezniszczalna, że wystarczy sekunda by wszystko się skończyło, że życie wcale nie jest nasze. My tylko możemy w nim chwilowo uczestniczyć.

Przypomina mi się wiosna zeszłego roku, ta ogromna radość, podniecenie. Ja naprawdę kochałam życie, cieszyłam się nim. Czułam się wyjątkowa, szczęśliwa. Ktoś mógłby mi zarzucić, że jak wtedy kochałam życie, a teraz? A gdzie wdzięczność, za dobre wyniki, za szansę nowego życia. 
Nie potrafię jeszcze zaufać tej szansie, boję się powiedzieć głośno, że jestem zdrowa. Czy to możliwe aby wszystko się tak szybko odbyło? Tak dobrze zakończyło?

Nie potrafię jeszcze zaufać życiu, boję się go. I nie potrafię go jeszcze kochać tak jak wcześniej , cieszyć się nim. Wciąż czuję się oszukana, zdradzona przez los. Jeszcze nie potrafię mu wybaczyć. 
Włączyłam ostatnio płytę, której słuchałam zeszłej wiosny, która wypełniała mój dom radością. Nie byłam w stanie dokończyć pierwszej piosenki. Łzy leciały ciurkiem na podłogę. Czułam taki ogromny żal, tak bardzo zatęskniłam za tym moim dawnym życiem. 
Czasami sobie myślę, że to nie minie, że nigdy nie wybaczę życiu, a może sobie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz