Małż mój też jakiś taki wyobcowany, czasem myślę, że owszem kocha, ale nie jest już zakochany. O nie proszę Państwa. Myślałam, że wakacje odnowią w nas tą radość, podniecenie. Niestety, nima, trudno:( Takie życie:( A może by się na to nie godzić? Ale kocham, ale to mój najcudowniejszy przyjaciel. No nic, nie wiem, nie myślę, nie ważne.
Może jakbym zamieniła się w puszkę piwa... hmm to było by miłe:)))
Czekam na info o wynikach Kseny, kurcze to strasznie niesprawiedliwe, że ludzie muszą czekać w takich nerwach. Sama pamiętam co się działo przed moim wyjazdem, na samą myśl robi mi się niedobrze. Czekam i trzymam kciuki i czuję, że będzie gucio:)
Uciekam na jakiś obiadek bo w brzuchu burczy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz