Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 sierpnia 2011

Weekendowo...

No i po weekendzie. Jutro do pracy, a mnie się tak bardzo nie chce. Ostatnie dni nie przyniosły nic wielkiego ani na plus, ani na minus. 
Jakbym żyła w dwóch światach. On jest, a niby go nie ma. 
Kochamy się, przyjaźnimy, a rani mnie tak mocno. Wraz ze wschodem słońca pojawia się wielka miłość, nocą jakby obcy człowiek. 
Ech, chyba bez pomocy to tu się nie obędzie.:(
Gorsze rzeczy w życiu przeżyłam, więc powinnam się cieszyć z tego co mam, ale zaraz potem rośnie we mnie gniew. Czy tylko dlatego, że miałam raka nie mogę teraz o nic się złościć, żałować, chcieć więcej?
To się wydaje takie banalne, takie proste, a jednak nie do przejścia, spędza sen z powiek, dusi i dławi.

Eeee tam nie chce mi się już o tym gadać. Ciekawe co u Wojowniczej, a co z Amriczkiem bo w ogóle się nie odzywa. Oby wszystko było dobrze, nie zniesiemy złych wiadomości. Potrzebujemy chwilę spokoju, jakiś sukcesów. Buziaki dla wszystkich i miłego, cieplutkiego tygodnia:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz