Jakbym żyła w dwóch światach. On jest, a niby go nie ma.
Kochamy się, przyjaźnimy, a rani mnie tak mocno. Wraz ze wschodem słońca pojawia się wielka miłość, nocą jakby obcy człowiek.
Ech, chyba bez pomocy to tu się nie obędzie.:(
Gorsze rzeczy w życiu przeżyłam, więc powinnam się cieszyć z tego co mam, ale zaraz potem rośnie we mnie gniew. Czy tylko dlatego, że miałam raka nie mogę teraz o nic się złościć, żałować, chcieć więcej?
To się wydaje takie banalne, takie proste, a jednak nie do przejścia, spędza sen z powiek, dusi i dławi.
Eeee tam nie chce mi się już o tym gadać. Ciekawe co u Wojowniczej, a co z Amriczkiem bo w ogóle się nie odzywa. Oby wszystko było dobrze, nie zniesiemy złych wiadomości. Potrzebujemy chwilę spokoju, jakiś sukcesów. Buziaki dla wszystkich i miłego, cieplutkiego tygodnia:)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz