Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 stycznia 2012

Trelemorele...


Badania odwołane, doktor na wyjeździe, więc rozprawka na temat 13 była bezsensu. Badania w next week. Zarobiona jestem straszliwie, nie mam czasu na nic. W domu syf. Po świętach wróciłam do dietki i latam jak głupia na basen. Przeziębienie na razie przeszło, więc korzystam ile wlezie. No i czasu brak na pisanie, czytanie, sprzątanie:)
Ale jakoś leci, powoli, do przodu mam nadzieję. Troszkę przeszedł mi ten grudniowy strach. Ewidentnie miałam wtedy gorsze dni i co godzinę myślałam o raku. Teraz jest trochę lepiej, ale nie do końca.
Ostatnio byłam z przyjaciółką w knajpie i podeszła do nas inna dziewczyna. Koleżanka, koleżanki mej:) Jak się przedstawiła od razu przypomniałam sobie że słyszałam od niej od przyjaciółki, że też miała raka piersi, że na razie jest ok itd. One chwile sobie rozmawiały, a mnie dławiło w gardle, że mam na wyciągnięcie ręki taką samą jak ja. Czy ona też się tak boi, czy dotyka piersi, czy czuje w nich coś dziwnego, czy boi się wziąć kredyt bo nie wie co będzie za 5 lat? KOSZMAR!!!
No i tak to było proszę Państwa:( i takie różne myśli wciąż mnie atakują, chociaż staram się żyć jak najnormalniej się da.
Myślę, że muszę przestać się stresować wszystkim i nie myśleć tyle. Czasami mam taki mętlik w głowie i rozkminiam naraz tyle rzeczy, że aż mnie głowa boli, spać nie mogę i czuje się normalnie zmęczona.
Takie podejście nie jest dobre. No to co weekendzik, czas odsapnąć, zwolnić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz