Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 maja 2011

Dzień Mamy...

Dzisiaj dzień Matki, byłam, utuliłam, dałam polne kwiaty. Kocham tą moją Mamę nad życie. Nie wiem co bym bez niej zrobiła, jest dla mnie bardzo ważna. A jednak mam wobec niej ogromne wyrzuty sumienia.
W trakcie mojej choroby była tak twarda i dzielna ale przecież na pewno bardzo to przeżywała i nie raz pewnie polały się łzy. Nie potrafiłam wyjść jej naprzeciw, przytulić, zapłakać razem z nią. Trzymałam ją troszkę na dystans, wściekałam się gdy tylko temat schodził na moją chorobę.
Nigdy nie pomyślałam, że matka może przeżywać chorobę dziecka bardziej niż ono samo, że cierpi, że ona też może potrzebować pomocy.
Nie potrafiłam się przemóc i bardzo mnie to teraz boli.
Takie już są te relacje między matką i córką. Kłócę się z nią, denerwuje mnie często z byle powodu, a potem żałuję, że znowu byłam niemiła, niesprawiedliwa. Matka jest jak gąbka, chłonie wszystko, nawet ból zadawany przez dziecko i wybacza i ciągle jest i kocha bezwarunkowo.
I ja wiem to wszystko, a jestem taka durna, że czasem nie mogę się powstrzymać i zadaję jej ten ból. Człowiek to straszna istota, przerażająca. Duszą mnie łzy w gardle z żalu, że czasem jestem taką suką. Od jutra spróbuję być lepszym człowiekiem, wesprzeć ją ramieniem, przytulić. Nie będę bała się łez. Kocham Cię Mamusiu nad życie. Wszystkiego najlepszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz