Łączna liczba wyświetleń

sobota, 4 sierpnia 2012

A może szarlotki?...

Od rana walczę z szarlotką. Dlaczego walczę? Otóż nie jestem wytrawną kucharą i mam dziwne skłonności do nie trzymania się przepisów. No więc po zrobieniu jabłek okazało się, że skurczyły się o połowę. No to pobiegłam po kolejne jabłka i prażyłam jeszcze raz. A potem co innego, a to piana się nie ubija. Ostateczny efekt jednak wart był tego całego zachodu. Mniam, mniam...jeszcze gorąca.
Żeby ludzie mieli tylko takie problemy:(, żeby sen z powiek spędzała nam niedopieczona szarlotka:(
Marzenia ściętej głowy. Postanowiłam trochę wyluzować, będę piec szarlotki hehe.
Już mam dość myślenia o tej chorobie. Za parę dni mijają 2 lata jak usłyszałam ,,to" słowo, 1,5 roku od ostatniej chemii. Może czas zacząć żyć? Tylko jak? Jak się nie bać. Skąd wziąć gwarancje?
Pieprzenie dla pieprzenia. Jeżeli uda mi się chociaż jednego dnia nie pomyśleć o raku będę przeszczęśliwa:)))
Startuję od dziś:)
A jutro wybywamy ponownie urlopowo na parę dni, w stronę Amriczka. Już się nie mogę doczekać jak zakopię stopy w ciepłym piachu i pogadam sobie z naszym morzem...

6 komentarzy:

  1. Thank you for the information, the article is very well-written.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jest, ten artykuł, został bardzo dobrze napisany- wszystko trafnie ujęte.
    Po drodze wstąp do mnie po ekologiczne jabłka na nastepną szarlotkę.
    Szerokiej drogi i szczęśliwej podróży.
    Pozdrów ode mnie nasze morze. Baw się dobrze. Have o good time.

    OdpowiedzUsuń
  3. ty się bierzesz za szarlotkę ja myślę o drutach... ale kurna mamy wyzwania :P
    te chwile gdy się nie myśli, gdy się zapomina.... bezcenne!
    rzuc troski w fale!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czas zacząć żyć, absolutnie czas na to,jak nie teraz to kiedy?
    Trzeba okielznac tego potwora stracha.
    A jak zauwazysz ze wlasnie minął ten dzień bez myślenia o potworze, to do sklepu po jabcoka, a lepiejo szampana!
    Dziś żyjesz,jeszyszna szarlotke i tylko to się liczy!

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak jabcok i szarlotka to niezłe połączenie. Rybeńka pijesz ze mną:) Jeszcze tylko po ekologiczne jabza i do ostrej na lekcję druciochów. Jest co robić w życiu to pewne. Sprubuję wykorzystać ten tydzień na odpoczynek dla głowy. papa

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Kiedyś napisałam Ci Anka, że zapomnienie przychodzi z czasem.Ale wiesz co. Jest jeszcze jeden warunek. Dopóki nie przestaniesz pisac bloga, dopóki nie przestaniesz zaglądać na inne blogi i czytać co komu i dlaczego. Że ten umarł, tamten ma sie gorzej - to z zapomnieniem będzie naprawdę ciężko. Zwyczajnie pisząc bloga - nie masz szansy złapać oddechu.Mój mąż zachorował na raka 10 lat temu. Nie mieliśmy wtedy kompa i dzięki bogu.
    Naprawdę szczerze i z całego serca Ci radzę. Rzuć bloga i nie zaglądaj na inne. Zacznij zyć normalnym życiem. Swoim. Waszym. Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie.
    Ewa.

    OdpowiedzUsuń