Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 października 2012

Różniście...

Już jestem i to od paru dni. Tylko tak zwyczajnie nie miałam siły, czasu, może natchnienia. Wróciłam szczęśliwa, wypoczęta, trochę lżejsza. I już tęsknię, już bym wracała. Pracowniczy nastrój już dał o sobie znać. Uśmiecham się sztywno, składam ukłony komu trzeba, przytakując na kolejne idiotyzmy krzyczę w głowie: spierdalaj, spierdalaj stąd jak najszybciej. Bo cie zeżrą, ot co:) pogryzą, przeżują i wyplują, światowe korporacje, firmy, firemki, phi, koń by się uśmiał.
Ale jestem twarda.

Pokonując wzdłuż morza kolejne kilometry z kijami jak mantrę powtarzałam, że jestem zdrowa, jestem szczęśliwa, jestem wdzięczna za to co mam, jestem spokojna.........jestem zdrowa, jestem szczęśliwa, jestem wdzięczna za to co mam, jestem spokojna.
Pomagało, przynosiło ulgę i więcej pewności siebie.
Rozmawiałam z mądrymi, mądrzejszymi na pewno i dowiedziałam się, że nasza podświadomość nie umie rozpoznawać, czytać słowa NIE. W związku z tym nie wolno powtarzać NIE zachoruję, tylko trzeba mówić będę zdrowa. Takie to o to mądrości. Dla wszystkich co się śmieją powiem tylko, że spokój wewnętrzny i nastawienie to bardzo ważna rzecz. A dla tych co się nie śmieją i jest ich na bank zdecydowana większość powiem, że nawet jak w to nie wierzymy, jak nie jesteśmy czegoś pewni to powtarzajmy tę naszą mantrę, w końcu uda się wmówić to podświadomości i będzie nam lżej.

Dobra nie truję już i się nie wymądrzam. Ze spraw ważnych to jeszcze kontrola, ola, ola obija mi się o uszy, kołacze w łepetynie. Trzeba się zarejestrować no cóż. I za dwa miesiące znowu będzie trzeba.
Czy ten strach kiedyś minie?
No nic, a teraz w piżamce co się zwie dresem, leżę już w wyrku i szykuje się do spania, co by na wkurwie czwartku nie powitać od niewyspania. A że rano trzeba wstać bardzo wcześnie to wszystkim dobranoc życzę.

O i jeszcze dopiszę, że co wieczór kiedy leżymy w łóżku to nam szafki w kuchni trzaskają, poskrzypują, jakby...brrrr ktoś, coś. No i właśnie teraz zaczęły. Dobra nie pisze już o tym bo sama w domu jestem, małż w delegacji no i zaraz padne na zawał. Byleby szybko zasnąć. Pa

12 komentarzy:

  1. A z czego są te szafki, z jakiego materiału, że pracuje ?
    Dobrze że już jesteś, łysowato było bez Ciebie. Widzę,że wypoczynek był bardzo potrzebny -złote myśli ze Sobą przywiozłaś- skorzystam.
    Ozłacaj Kochana, ozłacaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnio u mnie ruszyliśmy ten temat i pisałam, ze znajoma mieszka z duchem. moze u Ciebie też ktoś na waleta? może z podróży go przywiozłaś? e?
    śpij zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciła i od razu spać idzie, no nie wiem, nie wiem....
    A niech tam!
    Spij i słodko snij.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Spałam...juz nie śpię:) Duchy? Możliwe. I to żrące po nocy, budzujące w lodówce:) Szafki w kuchni zwykłe, najtańsze z jakiejś płyty. Jak był pies to myśleliśmy że to ona. A moze to ona?

    OdpowiedzUsuń
  5. Może faktycznie ona ona. Podobno zwierzęta mają duszę. Skoro mają to ten dowód jej obecności powinnien przynieść Tobie duchową korzyść.
    Pozdrowionka. Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widze ze sprawa ze straszeniem jest powazna. Mnie kiedys straszyl dosc nietypowy duch w postaci dymu papierosowego. Raz nawet posadzilam swoja 15letnia corke o palenie o 2 w nocy. Cala rodzina podejrzewala mnie o omamy wechowe. Az w koncu wszyscy zaczelismy to czuc. Do dzis nie wiemy, dlaczego od czasu do czasu w domu bylo czuc dym, dom jest oddzielny, nie bylo mozliwosci zeby pochodzil od sasiada...

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie drewno skrzypi na poczatku pory suchej, bo sie kurczy. Drewniane drzwi i szafki wydaja spektakularne trachniecia, mozna sie przyzwyczaic.
    Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego robia to tylko w nocy?

    OdpowiedzUsuń
  8. No własnie, dlaczego w nocy. To raczej nie jest drewno tylko zwykłe kuchenne szafki. jakaś płyta i okleina. Co wieczór z 10 minut jakby ktos czegoś szukał. Buuuuu, strach sie bać.
    Rybeńka a te fajki to dopiero zagadka. ciekawie, ciekawie sie robi:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skoro tak, to chyba jednak duchy
      musisz sie z nimi zaprzyjaznic

      Usuń
  9. Wiesz co, przez ciebie sie zestrachalam. Moja sw.pamieci mama byla palaczka...
    Czyli tylko ( lub az ) 10 mintut to trwa? wchodzilas do tej kuchni wtedy?

    OdpowiedzUsuń
  10. No to Rybeńka, mama cie odwiedza i se jara w najlepsze. Dobre duchy zawsze mile widziane.

    OdpowiedzUsuń
  11. Postaram sie zapomniec o tej sugestii ;)
    A w ogole to mama przestala palic na jakies 20 lat przed smiercia...

    OdpowiedzUsuń