Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele kosztują mnie takie dni jak dziś. Na co dzień jestem już trochę jak inni, czuję się normalna, zdrowa. Wchodzę do szpitala i wszystko wraca. Patrzę na chorych ludzi, na niekończące się kolejki do gabinetów, kroplówki z chemią. Oczy zaczynają mnie piec, żołądek podchodzi do gardła. Zaczyna być mi niedobrze, zupełnie jakbym to ja była po chemii. Wraca największy koszmar mojego życia. Patrzę na ludzi i nie wiem czy wróciłam do swoich, czy jestem inna, czy na pograniczu dwóch światów. Żal mi wszystkich, chciałabym im pomóc, ale równie mocno chciałabym stamtąd uciec i nie oglądać się za siebie. Kiedy tam jestem wszystko zaczyna mnie boleć od środka.
Ktoś mnie zaraz opieprzy, że powinnam się cieszyć a nie wypisywać te bzdury. Jutro. Jutro będę szaleć, dziś padam na twarz, jestem rozbita i potrzebuję chwili żeby się pozbierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz