Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 listopada 2011

Kolejne dwa miesiące...

Dostałam kolejne 2 miesiące. Wyniki badań w porządku. 
Pierwszy raz miałam skierowanie na kontrolne usg. Udało się bez kolejki, lekarz przyszedł wcześniej i zgarnął mnie przypadkiem.
Chciałam uciekać, bo wróciły te wszystkie wspomnienia (odsyłam do pierwszych wpisów). To on zalecił biopsję, wcześniej dziwnie kręcąc głową nad obrazem usg mojego raczyska. To on potem stwierdzał, że coś tam jest kiedy wyczułam sobie grudkę tłuszczu.
No to chyba mi się nie dziwicie, że się faceta boję. 
Najgorsza jest ta cisza w trakcie badania, czas stoi w miejscu, pot spływa po czole.
Całym ciałem czułam przesuwającą się po piersiach głowicę, każde jej nagłe zatrzymanie powodowało u mnie zacisk żołądka i 2 sekundy mega strachu. Potem głowica ruszała dalej, znowu się zatrzymywała i tak w nieskończoność. W końcu usłyszałam, że wszystko jest ok. 
Lekarz wyszedł zza parawanu wydrukować wynik, a ja wycierając się z tego żelu sobie zawyłam z żalu. Kapu, kap trochę wściekła, a trochę rozżalona na życie i bardzo szczęśliwa, że jest dobrze.
Porąbane, że taki to wywołuje u mnie przeżycia. No cóż życie, trzeba było nie kopać, teraz ci nie ufam.
I taki to był ten piątek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz