Dodatkowo kołatał się stres, niewiadoma z powodu odciętego kawałka kobiecości. Bałam się spojrzeć, bałam się blizny.
Ale pamiętam również mega radość, że tego już nie ma. Jakbym wywaliła z siebie mega śmierdzącego śmiecia, który chciał mnie zabić. Chyba ta myśl dodała mi sił. No i takie mam myśli w tę pierwszą rocznicę. Tak dużo się od tego czasu wydarzyło, wiele zmieniło. Wiele przeszłam od tamtej pory. To była połowa drogi, potem jeszcze chemia i odcięcie zdrowej, drugiej piersi.
Co przyniesie kolejny rok, co będę pisać za rok, czy będę za rok?
Te i wiele innych pytań w mojej głowie, ale tego już nie wie nikt...
Wszystkiego najlepszego Anno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz