No ale pełna nadziei jestem, że może się coś zmieni, może atmosfera się oczyści:))) Ba już się oczyściła:)
No i jeszcze po spacerku jestem. Jak to ładnie nazwałam. Odwiedziłam cmentarz. To już drugi raz kiedy jestem na cmentarzu inaczej patrząc na swoje własne życie, swoją wątpliwą jednak nieśmiertelność.
Przy głównym krzyżu zapaliłam 6 dodatkowych zniczy. Wiecie za kogo... Tyle naliczyłam, aż tyle. Każda zapałka, w myślach kolejne imię i łezka w oku. I małż mój choć twardy jak skała, człowiek szkiełko i oko poważną miał minę, pomagał i wiedział, że tak trzeba.
No i może z tego ogółu te zmienne nastroje:)...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz