Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 grudnia 2011

Trochę lepiej...

Pękłam i wyryczałam małżowi wszystkie obawy. Że czuję dziwne kłucia, zgrubienia itd, że myślę o chorobie częściej niż jak byłam chora, że sobie zwyczajnie nie radzę. Przemoczyłam bidakowi koszulkę.
No i trochę ulżyło. Mój Pan Szkiełko i Oko zasiał we mnie trochę rozumowego myślenia. Opieprzył odrobinę, że nic nie mówię i dodał wiary. Do tego kilka maili i komentarzy i postanowiłam na chwilę odpuścić. Nie doszukiwać się, nie myśleć. 
Psycho-onkologa nadal rozważam i jak coś to skorzystam.
A z lepszych wiadomości mam, że psina mi zdrowieje. Robi piękne kupy:))))) Nigdy bym nie przypuszczała, że będziemy jej bić brawa na spacerze (za dobrze wykonane zadanie:))
Ulga na sercu bo ten psiak to moja druga miłość.
Uciekam spać, muszę się wyspać, wyleżeć, wybyczyć:)
Dobranoc Wszystkim...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz