Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 maja 2012

[*] umarła sobie, po prostu...dziewczyna w chustce...

Nie ma jej już, nie cierpi, nie ma o co walczyć. Zmarła na raka wszystkiego co możliwe, zostawiła męża, córkę i wielki smutek.
Serce mi pękło gdy zobaczyłam zapłakaną córeczkę i męża. Miał w oczach tak wielki ból jakiego w życiu jeszcze nie widziałam. 
Poczucie porażki, że nie udało mu się uratować żony. Matkę, która patrzyła jak jej dziecko składane jest do grobu.
 
Pamiętam naszą ostatnią rozmowę, pokazała mi zdjęcia całej swojej rodziny, swoje. Opowiadała kto z kim i cieszyła się z tak licznej rodziny. Marzyła o powrocie do pracy, zastanawiała się czy dobrze jej będzie w zielonym. Pytała jak to było u mnie. 

Już jej nie ma. Jakie to życie kruche. Smutno mi i wściekle zarazem.
I tak sobie myślę żeby może przestać zajmować się pierdołami, zacząć żyć, dla siebie i trochę dla niej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz