Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 stycznia 2013

Przytulamy się:)

Dzisiaj obiło mi się o uszy, ze mamy dzień przytulania. Tulę więc Was z całych sił, dziękując za wsparcie i obecność i czasami potrzebny mi opieprz.
Właśnie zauważyłam, że parę dni temu minęły dwa lata jak piszę te swoje wypociny.
2 lata jak poznałam Ksenuchę moją ukochaną-gdyby nie ona...ach:), potem Dorothe, Alex, Rybeńke, Zofijane, Ostrą oczywizda, Gagę, Amri i całą resztę przecudownych, kochanych babek.
To dzięki wam jest mi łatwiej każdego dnia i mam komu ponarzekać:))) Love you :)))

Ach prawiem się wzruszyła. No nic.
A z moich spraw to nic szczególnego się nie dzieje. Lekarza od spraw małżeńskich narazie odłożyłam.
Będem się starć metodami naturalnymi :))) mniej czepiania, więcej śmiechu i buziaków. Potem zobaczymy.

Zmykam do spania i jeszcze mam nadzieję, że doczytam do końca książkę, którą staram się skończyć od dwóch miesięcy. A ma, uwaga...aż 329 stron :) buhahahaha wstyd :))) buziaki

wtorek, 22 stycznia 2013

Obojętne...

Myślę sobie ostatnio, dużo sobie myślę. W nocy zdarza się uronić łzę. Ten mój M, tak nam dobrze, tak szczęśliwie, kupa śmiechu. Już dziś tylko śmiechu.
Z każdym dniem stajemy się dla siebie tylko przyjaciółmi. A może aż. A może nie wolno mi narzekać.
Czytam dużo, nie ja jedyna płaczę po nocach nad swym białym małżeństwem. Jest nas tysiące:(
Jedno mnie tylko zastanawia. Najczęściej babeczki piszą, że tej oziębłości towarzyszy ogólna niechęć, brak zainteresowania, piwo przed telewizorem itd
A u mnie, jak para zakochanych nastolatków, wszystko gra, prawie wszystko.
A może to tylko ja to tak odczuwam, tylko ja jestem tak zakochana. Może on to widzi zupełnie inaczej.
Co nie zmienia faktu, że boli jak cholera. Boli brak chęci na zmiany, na walkę o lepsze, na stanięcie oko w oko z problemem, na stwierdzenie że w ogóle jakiś problem jest. Pod tym względem czuję się mocno oszukana i mam ogromny żal, że nakazał mi żyć po swojemu, nie po naszemu.
Już to kiedyś pisałam: najgorsza jest samotność we dwoje. Strasznie boli, że nie mogę go chcieć bo mi na to nie pozwala. Co ja bym dała żeby mnie mocno objął jakiś facet i pocałował z całych sił. tak żebym tylko wiedziała, że chce. Tylko za tym tęsknię.
I co ja mam robić. Jestem z tym sama. Szukam w sobie wad, szukam co mogłabym zmienić. I myślę:
- nie gadaj ciągle do niego
- nie miej pretensji
- nie wymądrzaj się
- daj mu być mężczyzną
- dbaj o siebie...bla, bla, bla

tak dobrze, będę się starać, będę się starać z całych sił. Tak jak nauczyłam się płakać po cichu, tak nauczę się z tym żyć. Kiedy on już śpi, nawet nie wie co się dzieje. Chciałbym żeby zaproponował, żeby chciał coś zmienić. Zdecydowałam, że po pomoc udam się sama. Boję się, wstydzę ale idę. Potrzeba mi tego bo z głową już u mnie źle. Ryczę, dołuję się. Jak można tak bardzo udawać, że nie ma sprawy, że nie ma problemu. Nie rozumiem i to boli najbardziej.
Może dzięki fachowej pomocy zrozumiem.
Niesamowite ludzie mają poważne problemy, choroby, są bezsilni w ważnych sprawach a ja...porażka na całego.

piątek, 18 stycznia 2013

Piątkowo...

Tydzień za mną, badania za mną. Czekam jeszcze na na te dni i zaraz potem jadę na przegląd podwozia.
Badam się i badam a pewności nima. Cóż...

Dużo się dzieje, w pracy, na budowie, u znajomych. Decyzji do podjęcia mnóstwo.
W ciągu ostatniego roku stałam się specjalistką od elektryki, znam wszystkie rodzaje kabli, oznaczeń włączników, sposób montażu styropianu...masakra.
Ale suma sumarum to lubię, nie ma co ukrywać. Wkręcam się w plany, kombinuję, czekam na efekty.

A po wczorajszych pysznych gofrach z bitą śmietaną, wybieram się jutro na kije.
Cóż, za grzechy się płaci:)

środa, 16 stycznia 2013

Jest okej...

Dałam radę. Poszłam, przebadałam się. Wyniki idealne. Kazałam macać te kulki, no to macał wszystko wzdłuż szwu i stwierdził że to szwy.
- Żeby Panią uspokoić, dam pani skierowanie na usg.
- Panie doktorze ale ja sie boje usg, bo mi się źle kojarzy.
- To co mam nie dawać?
- A jak Pan myśli?
- I tak niedługo miałaby pani kontrolne, to dam.

No to mam, przy następnym badaniu będzie też usg. Nienawidzę.
Staram sie tym nie martwić.
Najważniejsze, że wyniki dobre. Idę spać bo po dzisiejszym psychika mi siadła. Buzi

Dzięki wszystkim za dobre słowo i czasami potrzebny opierdol:) love you

wtorek, 15 stycznia 2013

Jutro...

Miałam nie pisać bo niby twarda jestem. A potem pomyślałam, że może lepiej nic nie zmieniać.
Skoro zawsze pisałam, że jutro badania i było dobrze, to muszę jednak napisać.
No to mam jutro badania. Strach powoli narasta. Moje wszystkie argumenty o tym co se tam znowu wyczułam, które były przez ostatnie dwa tygodnie twarde, znowu blakną.

Zaczynam celebrować te chwile bo co będzie jutro o tej porze? Czy wielka radość, siła i lekkość czy sami wiecie co. Staram się usilnie zapamiętać jak to jest nie mieć raka. Jak to jest nie myśleć.
Kurwa mać jak mnie to wkurwia!!!
A wiadomości dzisiaj oglądaliście? Nie ma kasy na leczenie raka. Człowiek całe życie płaci podatki i słyszy, że nie podejmą się jego leczenia bo nie ma kasy. Okej to niech mi nie zabierają pół pensji tylko pozwolą sobie te pieniądze odkładać, a potem leczyć się prywatnie.
Kurwa mać co za kraj!!!
Przepraszam bardzo, cisną mi się te bluzgi na usta.
Ciśnie mi się coraz większy strach do głowy, zabiera miejsce racjonalnemu myśleniu.
Jeszcze tylko wieczór i będzie panika, rano wielkie wyciszenie, a potem...???

sobota, 12 stycznia 2013

Jakby coś...

Jakbym sie nie odezwała przez ponad tydzień, szukajcie mych zwłok w kinie.
Idę ogarnąć Hobbita. Boże dla mnie kino to męka, wiercę się jakbym miała robaki, stękam, patrzam na zegarek. A tu prawie 3 godziny.
Main god:)))
Nie wiem czy dam rade ale z małżem idę a on tak chciał, a ja go tak kocham no i sami wiecie:)))
Lecę, trzymajcie za mnie kciuki:)))

wtorek, 8 stycznia 2013

Nie mam czasu...

Chciałbym być tu częściej ale nie mam czasu. A jak czas sie pojawia to weny brak. Znając mnie to jednak przyjdzie niebawem gdyż muszę sie zapisać na badania kontrolne. Od dwóch dni łażę z dwoma x na lewym cycku. jak sie zmażą to dorysowuję nowe. A bo leżąc na boku wyczułam sobie taką kulkę co sie jakby wpukla pod palcem i odskakuje jak puszczę. Taka jakby niedopompowana piłeczkę. prawdopodobnie to to samo co w lipcu 2011 zaraz przed wyjazdem na wakacje. Kulka jest wyczuwalna tylko w pozycji leżącej, potem sie chowa. Wtedy lekarz powiedział mi, że to otorbiony szef. No i przypadkowo go znowu wyczułam. Więc zaznaczyłam to miejsce długopisem żeby lekarz na pewno to znalazł i powiedział mi to samo. Stresu dużego nie mam bo tłumaczę sobie, że to juz było macane plus że w cycku pa mastektomii i rekonstrukcji to raczej nic nie odrasta. I będzie gucio. Wierzę w to. Ale trauma wyczucia, te pierwsze sekundy. Nie zasłużyłysmy sobie na ten strach. Nie zasłużyłyśmy.
Poza tym cisnę, biegam, ćwiczę, chudnę!!! Muszę dać radę, do marca muszę mieć jeszcze -3kg, to będzie dla mnie wielkie święto. Walcze ze soba od kąt skończyłam chemię. Jak zrzucę jeszcze te 3 to uzbieram bardzo ładna, okrągła sumkę zrzuconych kilogramów tłuszczu. Trzymać kciuki. Za to i za tamto :)))