Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Koniec wakacji:(

No i kończy się moje nic nierobienie, moja laba, mój odpoczynek psychiczny. Czas wrócić do pracy. Zaliczyłam już ostatnie wizyty u wszystkich lekarzy, rehabilitantów. Kiedyś nienawidziłam tych wizyt, teraz ryczałam, że to już koniec. Przyzwyczaiłam się do nich. Pomagali mi, byli moim codziennym życiem przez ostatni rok. Z każdym spotkaniem stawali mi się coraz bliżsi. Teraz to wszystko się kończy, za parę dni budzik zadzwoni o 6 rano i pognam przed siebie do mojego poprzedniego świata. I spotkam tych wszystkich ludzi i będę widziała w ich oczach mnóstwo pytań, i będę na niektóre z nich odpowiadać.
I zobaczę ich zdziwione miny, kiedy zobaczą moje 2cm włosy.
I przeraża mnie to wszystko jak jasna cholera. I nie chcę jeszcze bardziej. Nie jestem jeszcze gotowa i trochę mi się nie chce i troszkę się boję. I dziwnie mi rozstawać się z tym rokiem. Ciężko było, wylałam morze łez, najadłam się kupę strachu i chyba nadal ten rak jeszcze do mnie nie dotarł. Czy to możliwe??? A jak to powinno wyglądać, kiedy już dotrze? Miałam się załamać, zamknąć w sobie? Nie ma mowy!!!
Boję się go jak cholera, ale nie znam dla niego litości! Niech nawet nie próbuje wracać. Zniszczę go!
Myślę jaka będę nowa ja, w tej starej rzeczywistości? Czy coś się zmieni czy będzie jak dawniej? Czy nauczyłam się nie gnać już tak do przodu? Czy nauczyłam się odróżniać sprawy ważne od tych bez znaczenia? Czy zwalczę stres, którego bardzo się teraz boję? Czy ta dziewczyna wyszła z tego mądrzejsza? Zobaczymy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz