Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Takie tam dyrdymały...

No i leci dzień za dniem. Praca, dom, dom, praca. Wszystko tak jak dawniej, ale mniej się denerwuję, mniej przeżywam, nie gnam do przodu. Wyścig szczurów już mnie nie interesuje. Oddaję walkowerem.
Myślę więcej o sobie i ciągle dopada mnie strach. Ile jeszcze mam czasu? Kiedy przyjdzie ten cholerny dzień, który mnie zniszczy. Boję się Boże, że coś się stanie. Zbliża się nieubłaganie kolejny termin badań kontrolnych. Albo wyrosną mi skrzydła, albo upadnę z wysoka. Czy mam na to jakiś wpływ, czy mogę zmienić los? Czy to w ogóle los decyduje o mnie ? Ot tak, taki dzień zwątpienia, niepewności. Dla poprawy humoru mam dwukolorowe paznokcie, krzyczy z nich lato i uśmiech, a jutro wyjazd nad jezioro. Wracam za tydzień mam nadzieję pełna odwagi na wizytę w szpitalu. Odezwę się.
Całuję Was wszystkie kobitki bez wyjątku.:))) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz