Łączna liczba wyświetleń

sobota, 24 września 2011

Uwielbiam sobotę...

Piękne słoneczko za oknem, kawka pita spokojnie, powolutku. Za chwilę wielka dolewka. Wszystko może się wlec i wlec. Cudownie mi. Lalalalalalala
A dzisiaj plany całkiem fajne, mamy do zaliczenia obiad rodzinny, za którym przepadam. Nie ma dla mnie nic fajniejszego niż wszyscy przy stole i te słodkie grupki tematyczne i każdy sobie przerywa, nie słucha, ktoś się na pewno pokłóci, prawdziwa włoska rodzina. 
A wieczorkiem urodzinowa impreza. I tak sobie myślę prezent dla koleżanki już mam, ale kompletnie nie mam się w co ubrać. No i chyba zrezygnuję z wielkiej dolewki na koszt wypadu do centrum, a nóż coś mi się uda znaleźć. Muszę się teraz dobrze czuć, bo nadal nie zrzuciłam kilogramów po chemii. Wwwrrrrrrrrrrrrr!!! Nie ma co o tym gadać, soboto leć powolutku, płyń sobie spokojnie dla wszystkich, uśmiechu:))))) Tak chyba trochę pitolę jakbym coś brała;(, :) spadam:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz