Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Relacja z dzisiejszego dnia...


Podjeżdżam pod szpital. Potrzebuję jeszcze chwili dla siebie, chociaż minutkę. Łzy się cisną do gardła, więc próbuję zebrać się w sobie. Okej już czas, sunę jak we mgle i lapie za wielką klamkę. Idę środkiem korytarza mijając ludzi w perukach, chorych, zwykłych, eleganckich, biednych. Nerwowo pocieram żyle. Kiedyś pielęgniarce w trakcie wkłuwania pękła u mnie żyła. Powiedziała że była zimna, pewnie kłamała ale ja już do końca życia będę pocierać to miejsce jak szalona. Wkłucie z wenflonem.... kurwa boli.
Boli jak zwykle, słyszę jak krew sika do probówek i chce mi się rzygać.


Chwilę później stoję przyciskając mocno ukłutą przed chwilą żyłę. Nikt mnie z stąd nie ruszy, nie przestanę ściskać. Pani powiedziała ze to moja ostatnia super żyła. A że igieł się panicznie boję, chcę się ustrzec przed tysiącem nieudanych prób pobrania krwi. Liczę 67,68,69,70 myśląc sobie że najgorsze za mną. Ale za chwilę orientuje się że jeszcze lekarz, potem usg brzucha, więc może nie tak do końca za mną.
71,72,73 nie ma dzisiaj młodych osób, pan obok kroi bułkę dla żony, osób od cholery, rak nie odpuszcza. 118,119,120 wystarczy tego ściskania. Jeszcze chwilę stoję i obserwuję innych, tych innych. Nagle moje nazwisko w korytarzu. Wchodzę..., węzły, piersi, brzuch pougniatane. Czy to jest gwarancja zdrowia? Czekam na usg, teraz już wiem że boję się go najbardziej. Tej ciszy i przesuwającej się powoli głowicy. To już zostanie we mnie na zawsze, to konsylium zebrane nad monitorem na którym był mój guz. Wszyscy patrzyli kręcąc głowami, przewiercali mnie tą ciszą na wylot. Oni jeszcze nie wiedzieli a ja już dawno tak. Ech to życie. 


Czekam dalej na usg a strach narasta. Ciężka dla mnie ta kontrola blisko rocznicy ślubnej. Wraca ten żal, że ja, że zaraz po ślubie, ze kurwa w ogóle. Za parę godzin wyniki krwi, usg od razu. Wieczorem będzie po wszystkim. Myśli mi się plączą. Pisząc do was przynajmniej czas szybciej leci. Czekam... Już po. Trwało to wieczność. Każda prośba o wstrzymanie powietrza, każde zatrzymanie głowicy... Wynik ok, wszystkie bebechy bez zmian i łzy się od razu cisną jakby nie było już nadziei. A przecież jest wiec skąd te łzy? Teraz już tylko czekam na wynik krwi. Przede mną kilka godzin sinusoidy. Od pewności że ok, po panikę że coś za długo to trwa i na pewno jest źle. Ale na to poczekam już w domu. Uciekam rozglądając się niepewnie, że może kogoś z was tu dzisiaj mijam nieświadoma, że może ktoś z was tu jest.
Puszczam, a wyniki dopiszę później jak będą...........i już mam wszystko gra. Jak się czuję? Zmęczona, jakaś taka nijaka ale na pewno szczęśliwa...


P.s Ula poniżej link, moja rada daj podwójną porcję truskawek:)
http://www.prosteprzepisykulinarne.com/2012/05/ciasto-z-truskawkami.html




10 komentarzy:

  1. Jak wchodzę do DCO też mnie coś tak ściska w środku i mam opory. Też się bałam igieł, do czasu gdy zakaziło mi się wkłucie centralne i trzeba było założyć zwykły wenflon. Byłam tak spanikowana, trzęsłam się jak galareta, żyły strzelały. Kilkanaście prób wbicia się w żyłę uodporniło mnie na strach przed pobieraniem krwi.
    Cieszę się, że USG dobre. Wiedziałam, że tak będzie, bo niby jak miało być? U Nas zawsze wszystko musi być GIT :)!
    Szkoda tylko, że się minęłyśmy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda Pauliśka, szkoda, ale wypatrywałam Cie tak na wszelki wypadek.

    OdpowiedzUsuń
  3. wiedzialam, ze jest dobrze! Jestes skazana na zdrowe zycie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałaś ciężki dzień. Wiele jesteśmy w stanie znieść ? On zawsze już będzie gdzieś w tle i jedyne co możemy zrobić to nauczyć się opanować stres. U mnie z tym kiepsko, ale się staram, bo od tego wiele zależy.
    Może Tobie sie uda ? Zawsze szczerze życząca.

    OdpowiedzUsuń
  5. CZytalam dzis twoja relacje i czulam jakby to mnie badali. Doskonale znam to uczucie niepewnosci przy badaniach, ten niepokoj i kolatanie serca. Tez bardzo, bardzo sie boje, chociaz juz teraz po 5 latach jakby mniej. No i badania nie dotycza mnie lecz mojej corki, obecnie prawie doroslej. Musisz wierzyc , ze to wszystko juz minelo, ze jest za Toba, ze wygralas. Z calego serca zycze Ci zdrowia i wiary w to, ze wszystko co zle i zwiazane z choroba jest juz przeszloscia. Cieszmy sie latem i truskawkami :)) Dziekuje bardzo za przepis. Glowa do gory, sciskam :))) ula

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wlasnie dzis bylam na kontroli wiec wiem co przezylas,mimo,ze chce sie byc twarda z tylu glowy cos tam tak strasznie dziubie,ze nie da sie nie myslec,nie bac ale dobrze ,ze u Ciebie i u mnie jest dobrze choc u mnie nie do konca ale Smieciucha pokonalam a reszta?moze i to sie kiedys uda?Pozdrawiam milutko

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę, że wszystko ok. Odpoczywaj sobie dzisiaj. Ja po tych kontrolach jestem jakby walec po mnie przejechał. Ściskam i trzymam kciuki za te inne sprawy też:)))
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu zaglądam do Ciebie od niedawna ale niezmiennie trzymam kciuki:-)
    Po takich wiadomościach musiałam skrobnąć.Bardzo się cieszę Twoją radością:-)

    OdpowiedzUsuń