Ach jakieś chłodne dni przyszły i nie bardzo wiem jak sobie z nimi poradzić :(
Nie potrafię być sama, żyć w tęsknocie, którą niestety odczuwam. No właśnie, znowu ta samotność we dwoje. Wszechobecna i tak bardzo dołująca.
I strach gdzieś w tyle, a co jeżeli nic się już nie zmieni, a co jeżeli nie pozwoli to spełnić moich największych marzeń?
A co? A co? Nic. Próbuję nie myśleć, nie smucić się, nie gdybać. Szukam pozytywów, choć to bardzo trudne :(
A Wy, czy taki stan ducha jest wam znany, czy może obcy?
A czy ktoś wie jak tej samotności zaradzić? Jak przywrócić życiu dawne barwy?
no to pojechałyśmy obie.
OdpowiedzUsuńwino polewam!
Może randka we dwoje jak kiedyś,jak lubiliście, w miłych okolicznościach?
OdpowiedzUsuńNa smutki potrzebne jest więcej światła. Może razem pobiegacie po parku?
Ja widzę, ze powialo po blogach listopadowa depresja, smutkiem, zalamaniem, upadlym duchem, histeria, panika, czarnowidztwem, zalamaniem i takimi tam.
OdpowiedzUsuńRozumiem ze dosiegamy dzis dna i od jutra bedzie weselej, lecimy do Ikei cieszyc sie atmosfera swiateczna i kupujemy niepotrzebne bombki, wieszamy w domu czekoladowe Mikolaje. I takie tam.
NIe wiem dlaczego to pisze, o tej Ikei :D
Moze dlatego , ze jutro musze tam jechac? :P
Dziewczyny, zaprawde powiadam wam, ZAWSZE MOZE BYC GORZEJ.
Jezu, chyba mnie wyklna dzis...
Powiało, powiało. Oby to faktycznie była sprawka listopada:)))
OdpowiedzUsuńWyklety powstan ludziku.
OdpowiedzUsuńMam cudowny nastroj, bo postanowilam zrobic cos dobrego dla innych!!
O a co?
OdpowiedzUsuńzajrzyj do Dorothei:))
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie spodobalo.
I mam dobre checi.
przecie wiem, ze zajrzala;))
Usuń